Wspomnienie o śp. Siostrze JANINIE KOZAK (13.01.1928 – 23.08.2021)

Wspomnienie o śp. Siostrze JANINIE KOZAK

(13.01.1928 – 23.08.2021)

profesję we Franciszkańskim Zakonie Świeckich złożyła 20 grudnia 1959 r.

 

Oto nasza Siostra Franciszkańskiego Zakonu Świeckich przy kościele klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, ul. Loretańska,  JANINA  KOZAK, między nami nazywana Nenka Kozakowa. Napiszę o niej moje wspomnienia, przeżyte z Nią w  Zakonie.

Gdy ja przyszłam do Nowicjatu, minęło teraz ponad 40 lat. Nenka wtedy już była dobrze zaangażowana w życiu naszego Franciszkańskiego Zakonu. Przełożoną wtedy była Maria Skrzyńska, a opiekunem duchowym O. Gracjan Majka. Od pierwszego spotkania przypadłyśmy sobie do serca. Wyczuła, że coś u mnie nie tak. Pomogła mojej córce znaleźć dobrą położną, która opiekowała się nią aż do porodu.

Mogę zatem napisać, jaką była osobą i Siostrą. Była bardzo zżyta z OO. Kapucynami; bywali u nich, brali udział w uroczystościach rodzinnych w domu, a córka Magdalena brała ślub właśnie u OO. Kapucynów.

W życiu naszej Rodziny Franciszkańskiej brała czynny udział; przywoziła swoje wyhodowane na działce pachnące zioła na wianki, robiła je razem z innymi siostrami całymi godzinami, a potem wianki były sprzedawane w Święto Matki Bożej Wniebowziętej, a ofiary za nie były przesyłane na misje, gdzie OO. Kapucyni pracowali.

Wyczuwała i widziała, kto potrzebuje jakiejkolwiek pomocy. Pomagała na prawo i lewo każdemu,  kto się do niej zwrócił; bliski czy obcy. Nigdy nie odmówiła wsparcia. Dzieliła się wszystkim, co miała, a nigdy nie miała dużo, bo rozdała.

Chodziła do kościoła codziennie; do św. Floriana, kochała św. Antoniego u OO. Reformatów. Wychodząc rano z domu robiła kanapkę, gdyby spotkała kogoś pod kościołem, proszącego i głodnego. Siedzieli tam przeważnie ludzie pobici, pokrwawieni, przepici, którym nigdy nie odmówiła pomocy; nawet tej chusteczki higienicznej do obtarcia.

Napiszę, jak byłam razem z nią w kościele i po mszy poszłyśmy na Basztową na plac targowy. Prowadziła mnie bokami placu, bo tam stali Ci z marginesu. Podeszła do nich i zapytała, czy któryś nie jest głodny. Jeden z nich odpowiedział: Ja wytrzymam, ale pies, (którego przygarnął) jest bardzo głodny. Wziął kanapkę, rozwinął i dał mu na papierze na ziemi. Zwróciła się do mnie i mówi „To też nasze stworzenie i św. Franciszka”.

Kupowała obrazki z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego z Koronką do Miłosierdzia Bożego i w obrębie Dworca Głównego i przyległych ulic rozdawała przechodniom w każdym wieku i mówiła: „Niech się Pan albo Pani modli.”. Mało kto Jej odmówił.

Po ukończeniu dwuletniej szkoły w Kurii przy ul. Franciszkańskiej „Świadome Macierzyństwo” prowadziła kursy przedmałżeńskie dla młodych przed ślubem w różnych parafiach w Krakowie i na obrzeżach miasta. Była wychowanką p. Wandy Półtawskiej. Z naszym Papieżem Janem Pawłem II, jeszcze wtedy Kardynałem Karolem Wojtyłą  była „za pan brat”. Brał udział w jej wykładach.

Mogłabym pisać wiele, bo byłam z nią nie tylko jako z siostrą z zakonu, ale prywatnie, jako przyjaciółka i powierniczka.

 

                                                                       Opisała s. Maria Orel

Zobacz także